poniedziałek, 18 marca 2013

Wszystkiego najlepszego Dorotko Kochana!!!:*:*:*

Tego posta, i nie tylko jego, ale to za moment, dedykuję Dorotce Mojej, która dziś obchodzi urodziny!:* Z tej okazji chciałabym na łamach bloga złożyć jej serdeczne życzenia, by wszystkie marzenia się spełniały, w zdrowiu, miłości i radości:* Dorotko, nie zdążyłam wysłać (znów...) kartki, ale obiecuję poprawę w tej materii i nadrobienie zaległości:* Pamiętaj, że mimo, iż jestem daleko, to ten 17 marca w moich myślach i sercu należy do Ciebie i z tej okazji również chciałabym Ci powiedzieć (to ta druga część dedykacji), że swój pierwszy medal biegowy w biegu na 5 km, dedykuję właśnie Tobie! Mój pierwszy (i mam nadzieję, że nie ostatni;p) bieg stał się rzeczywistością i kiedy dziś w tym zimnie biegłam myślałam o Tobie właśnie:* Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć!:* Pozwoliłam sobie tak nieco publicznie złożyć te życzenia, ale wiem, że niewiele "obcych" tutaj zagląda więc żadne to obnażanie i mam nadzieję, że się Miszu ucieszysz z tego nowego posta!:)
A teraz do rzeczy innych. Odkąd ostatnim razem pisałam zdązylismy być już w Polsce, wrócić z niej i z powrotem wpaść w rytm codzienności. Cieszę sie bardzo, bo dużo rzeczy do ślubu udało nam się ustalić, załatwić, "przyklepać" i teraz tylko w czerwcu planujemy przyjazd na moment, by wszystko przyklepać niemal ostatecznie:) Albo jestem w błędzie i jednak okaże się, że tych spraw są jeszcze miliony hahahaha Myślę jednak, że dosyć ogarniamy te tematy i liczę, że niewiele nas zaskoczy;) Najważniejsze, że mam sukienkę, upatrzone buty, wybraliśmy obrączki, załatwiliśmy fotografa i wodzireja i nasze zaproszenia też są w fazie powstawania (z czego niezmiernie się cieszę bo od zawsze obstawiałam kartisticzki.blogspot.com jako wykonawcę tychże!). Póki co mieścimy się również w założonym budżecie więc ufam, że wytrwamy w nim do końca;). Teraz pozostaje nam czekać i... uczyć się tańczyć;).
Zaraz po powrocie z Polski oboje z Wiatrakiem mieliśmy testy wstępne z angielskiego, na podstawie których możemy oszacować nasze szanse na zdanie czerwcowych egzaminów. I mimo, że straciliśmy przez pobyt w Polsce jedne zajęcia (dopiero niedawno udało nam się ogarnąć zaległości po listopadowych wakacjach, gdzie byliśmy w plecy aż trzy tygodnie...), i po drodze Wiatrak zmienił grupę na tą o poziom wyżej oboje zaliczyliśmy nasze prelimy bardzo dobrze - Wiatrak miał 76%, ja 85,5% i jeśli stres nas nie zje i będziemy pracowali równie wytrwale, jak do tej pory powinno być ok w czerwcu:) Jestem okropnie dumna z Wiatraka bo osiągnął drugi wynik w grupie mimo, że dołączył do niej parę tygodni wcześniej - duma mnie rozpiera Wiatraczku!!!:*
A tak poza tym każdy tydzień wygląda bardzo podobnie - praca, siłownia, angielski, hiszpański (ale jeszcze tylko dwa tygodnie więc po świętach już będzie więcej luzu, a na poważnie do tego języka wrócę, jak zdam FCE, co mam nadzieję uczynić za rok). Super, że dni są teraz coraz dłuższe, bo rano kiedy wychodzimy z domu (nawet o 6.20) i kiedy wracamy około 6 popołudniu jest wciąż jasno! Więc może być tylko lepiej:) Szkoda jedynie, że nie można tutaj liczyć na cudną wiosnę i słoneczne lato - tego najbardziej mi brakuje w Szkocji, bo poza tym lubię wszystko inne i mieszkanie na przedmieściach naprawdę jest piękne kiedy zmieniają się pory roku, kiedy kaczki rankami tak ujadają, że ciężko o sen! Cudny klimat ma ten nasz dom i wszystko, co go otacza - kto nie testował, niech żałuje i bookuje bilet;) Mam nadzieję, że uda się Kasię tutaj w tym roku na jakiś tydzień ściągnąć:) Kto następny albo przed?:)
I to by było na tyle - zaległości uzupełnione, życzenia przekazane:) Jutro zaczynam sześciodniowy tydzień pracy, bo Fiona jest na urlopie i swój wolny poniedziałek zaoferowałam, by pokryć jej godziny, a poza tym zawsze to więcej pieniędzy, które są teraz na maksa potrzebne w obliczu 15 sierpnia:) Tak nawiasem mówiąc to już mniej, niż 5 miesięcy do naszego ślubu!!! Masakra, jak ten czas zleciał! Za chwilę będę pisała, że jedziemy na urlop do Polski z okazji ślubu i ja wiem, że nim się obejrzymy tak właśnie będzie! Szokujące! (uwielbiam, jak Emma w pracy na wszystko, co ją bulwersuje reaguje właśnie 'shocking' hahaha)
Na koniec jeszcze mała relacja z dzisiejszego biegu - żeby nie było, że jakiś oszukany był ten cały bieg;) I raz jeszcze Miszu - najlepsze życzenia urodzinowe:*

Jeszcze w domu - nie wiedząc co mnie czeka;) Jednak czapka to bardzo przydatna część garderoby podczas takich imprez;) 


Chwilę "po" - wielka radość, że się udało!:) Niby to taki 'fun run' tylko, ale dał ogromnie dużo satysfakcji...:)


Jest i medal - chyba pierwszy w życiu:)