niedziela, 7 grudnia 2014

Słowo na niedzielę

Już chyba z milion razy tutaj mówiłam, jak kocham niedziele, kiedy nie trzeba się rano spinać, wstawać pośpiesznie i kiedy wszystko toczy się swoim rytmem. Ja wstaję o 10, bo poszłam spać koło drugiej, Wiatrak dzwoni do mnie o 11.30 bo nie słyszę, jak się drze z góry, że mam go zabrać z łóżka (nie pytam nawet o której poszedł spać, ale jego Jaskinia sygnalizuje, że późno bardziej ode mnie), każdy je śniadanie z lekkim przesunięciem, ale jest cudnie błogo. Dopiero kawę udaje nam się wypić razem. KOCHAM takie dni!

Dziś w międzyczasie tej porannej krzątaniny przeczytałam 'u' Wysokich Obcasów przepiękny artykuł o 65 letnim mężczyźnie, który stworzył wspaniały, choć może nie doskonały, dom dla dwójki swoich dzieci i trójki nie swoich. Artykuł niby jak wszystkie inne w tym przedświątecznym okresie, trochę reklamujący Szlachetną Paczkę (ale bardzo subtelnie, jako cudną ideę), trochę o trudach codzienności rodziny wielodzietnej, ale totalnie inny. Piękny, o pięknym człowieku, takim mądrym, że części rodziców powinno być nieswojo, że domem nazywają mury i wszystkie wygody, jakie w nich mają. Jak opowiadałam Wiatrakowi żywo przejęta, co mnie tak zajmowało przez tych kilka minut, to się niesamowicie wzruszyłam i łzy popłynęły mi po policzkach. O takich ludziach i takich akcjach, jak Szlachetna Paczka chcę czytać na fejsie i długo po nich jeszcze o tym wszystkim myśleć. I jutro wciąż pamiętać, nawet za rok mieć je w sercu!
Wkleję linka, może kogoś jeszcze pan Grzegorz poruszy i nieświadomie zawstydzi, i może skłoni do refleksji nad tym, co ważne. Mimo, że nieco przydługo, to warto tych kilka minut poświęcić na lekturę - dla niektórych może zamiast mszy w kościele. Bo dziś jeszcze dobitniej uświadomiłam sobie, że nie trzeba podążać za tłumem w niedziele, by: wierzyć - w dobro tego świata, w ludzi; modlić się: o więcej ludzi dobrej woli, lepszą przyszłość dla tych, co ich los nie szczędzi; przeżywać: cud ludzkiej miłości do bliźniego; i policzyć się samemu ze swoich grzechów.
Zresztą przeczytajcie sami:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,98083,17071731,Nasz_tlumek__O_tym_jak_Grzegorz_zostal_cala_rodzina.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_wysokieobcasy

W razie czego zapisuję artykuł także w Wordzie, na wypadek gdyby link kiedyś był nieaktywny. I na pewno jeszcze do niego wrócę.

A tak z rzeczy nowszych, to w mijającym tygodniu zarejestrowałam się w kolejnej agencji pracy i dwa dni później zadzwonili, że 16 grudnia mam interview, raczej nieformalne, ale chcą mnie 'obejrzeć'! A że jest to praca, jakiej aktualnie szukam, to wsparcie myślowe bardzo wskazane! Szczegóły zdradzę już po - bez względu na wynik rekrutacji, obiecuję!

Poza szarą (ze względu na kolor nieba i panującą aurę u nas) codziennością, powoli się nastawiam na święta. Pierwsze takie, które sami 'od A do Z' będziemy przygotowywali więc szukam przepisów, a w przyszły weekend idziemy na zakupy ostateczne. W tym roku zupełnie bez fanaberii, bez zbędnych wydatków, bo jednak da się odczuć brak jednej wypłaty w budżecie. Więc kupujemy sobie jeden, wspólny prezent i będzie to urządzenie wielofunkcyjne z mikserem, malakserem, szatkownicą i z czasem dokupimy również urządzenie do mielenia! Takie 4w1. Z tej okazji każde z nam zamieniło swoje punkty z programu lojalnościowego O2 na vouchery Amazonu i mamy 40 funtów w kuponach więc samo urządzenie już tak drogo nie wyjdzie, a na pewno będzie bardzo funkcjonalne w naszej kuchni.

Ja tymczasem pędzę do garów, bo ziemniaki się gotują, marchewka się dusi i kotleciory czekają na swoją kolej! Pyszny niedzielny obiad o godzinie 17.30;) Ale mąż chyba nie narzeka;)

Do następnego!
Teresa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz