niedziela, 26 stycznia 2014

Nadrabiamy, nadrabiamy!:)

Wracam tu dziś już jako trzydziestolatka! Wkroczyłam w ten nowy etap, kolejną dekadę zaraz na początku roku, ale co Wam powiem, to powiem: D*py za przeproszeniem nie urywa;) W takim sensie, że żadnej szczególnej zmiany nie zanotowałam. Mając 25 lat wyobrażałam sobie swoją trzydziestkę, jako koniec jakiejś ery, a dziś w sumie stwierdzam, że to po prostu koniec… dekady;) Dostałam masę pięknych życzeń i w sumie miły był to dzień - spędziłam go z mężem, oboje mieliśmy wolne, otrzymałam śniadanie do łóżka - po raz pierwszy w życiu!:) A tacę do śniadań mieliśmy od dawna i do tej pory tylko ja jej używałam. Więc choćby dla tego warto było mieć te urodziny;) Poza tym dostałam nowego Kindla (jest genialny, polecam, a do angielskich książek to już w ogóle!) i depilator 'laserowy';) Więc nie narzekam:)

Z takich zaległości jeszcze dużych, to na święta mieliśmy gości - była Ula (siostra Piotrka) ze swoim narzeczonym Łukaszem. Byli u nas 11 dni w sumie i fajnie spędziliśmy czas! W sumie uświadomiliśmy sobie, że to był pierwszy raz odkąd Piotrek wyprowadził się z domu, kiedy mogliśmy posiedzieć, pogadać z nimi tak bez innych ludzi dookoła. A to robi różnice, bo to nie to samo, co siedzenie przy stole podczas urodzin, imienin i zdawkowe wymienianie poglądów. Bardzo im się podobało tutaj, pojeździli trochę z Piotrkiem (ja pracowałam w większość dni) i pozwiedzali lokalne atrakcje, fajnie spędziliśmy czas, a na zakończenie spędziliśmy dzień w Edynburgu - był Christmas Market, pięknie ustrojone miasto, poszliśmy do ogrodu botanicznego i było bardzo przyjemnie:) Spaliśmy w Bed&Breakfast blisko centrum i ogrodu, zjedliśmy na koniec szkockie śniadanie i odprawiliśmy ich na lotnisko. 

A z nowości to 5 lutego przyjeżdża tutaj mój Brat w poszukiwaniu 'lepszego życia':) Zamieszka na początku z nami, mamy nadzieję, że znajdzie pracę chociaż na 20 godzin na początek i że jakoś się ułoży. Później wynajmiemy mu pokój w mieście i liczę, że jakoś się to pokula:) Cieszę się w sumie, bo zawsze to fajniej mieć rodzinę tutaj (oczywiście poza mężem, który jest jak najbardziej moją rodziną;p) - fajnie będzie spędzać razem święta, od czasu od czasu weekendy. Więc czekamy, czekamy na niego:)

Wczoraj w końcu się zebrałam w sobie i na Facebooku utworzyłam wydarzenie pt. Spotkanie klasowe po 15tu latach:) Tak sobie rozmawiając z koleżanką z podstawówki w zeszłym roku wpadłyśmy na to, że fajnie byłoby się spotkać, ja obiecałam to na fejsie zacząć i wczoraj tak też się stało. Wstępnie ma to być 21 czerwca więc muszę zaklepać urlop na kilka dni w tym czasie. Sprawdziłam już loty i wychodzi na to, że 19 czerwca lecimy:) Ja tylko do poniedziałku, a Wiatrak do czwartku lub nawet do kolejnego poniedziałku - ma urlop do wykorzystania, ja niestety nie:) Powiem szczerze, że nieco się stresuję tym spotkaniem - ale w takim pozytywnym sensie:) Wielu z tych osób naprawdę nie widziałam od 15 lat! Wiatrak mówi, że takie spotkania niczemu dobremu nie służą, bo ludzie się spotykają i wszystko sprowadza się do tego, kto co osiągnął, czym może się pochwalić. Dla mnie i tak, i nie. Miałam fajną klasę, może nie żaden tam szał, ale wszyscy byliśmy równi - każdy z każdym rozmawiał, nie było sztucznych podziałów na jakieś elity - srity i naprawdę strasznie się dziś cieszę na to spotkanie! Nawet teraz, kiedy patrzę na fejsie na tych wszystkich (no, większość, bo wszystkich nie ma…) ludzi, to wciąż wydają mi się tacy normalni. Także liczę na naprawdę fajne spotkanie i dużo gadania:)

To chyba na tyle z nowości, zaległości:) Nasze Kilimandżaro się przygotowuje, ale temu poświęcę więcej czasu innym razem, Póki co oddaje się mojemu cudnemu Kindlowi i ze spokojem podchodzę do kończącego się weekendu - coco jumbo i byle do piątku!

Teresa

P.S. Dorotko, pyknij jakiegoś update'a u siebie (może być na dwie linijki, plisssssss), bo się martwię, co we Wrocku słychać:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz