czwartek, 10 listopada 2011

Bez tematu?

Właśnie skończyłam oglądać Kubę Wojewódzkiego - wczorajszy odcinek (z Piotrem Gąssowskim i Tomaszem Nicikiem?...---> koleś to w ogóle jakaś żenada, ale 500 tys PLN na koncie jest...) oraz stary, stary, jeszcze polsatowski jego program, w którym gościł onego czasu Kazimierę Szczukę. No i bez dwóch zdań, Wojewódzki to człowiek, którego słucha się z przyjemnością - może czasem trochę brak mu "elegancji", ale jest moim idolem;) Kazi też miło było posłuchać. A do tego wiele przezabawnych tekstów, żartów sytuacyjnych, czyli to, co tygryski lubią najbardziej!:) Tego mi też tutaj trochę brakuje:/ Ehs...
Dziś okazało się, że dostałam dodatkowy wolny dzień w pracy i przypadnie on na piątek:] W sumie fajnie, bo nie przemęczę się zbytnio dwoma dniami pracy, no i super, bo generalnie będę pracowała z nauczonymi pracy Polkami;) I napiwki będą zapewne okazalsze;) I czyściej będzie;) I mądrzej;) Co ci tubylcy mają problemy z prostymi działaniami matematycznymi, to przechodzi ludzkie pojęcie - mam czasem niezły ubaw kiedy w grę wchodzi rozbijanie rachunku na kilka osób i jeszcze jak dochodzą do tego procenty (rabaty) - temat nie do ogarnięcia;) Nawet kalkulator nie pomaga:) 
Ale gdy patrzę na to z drugiej strony, to widzę też pewne pozytywy - nie tego, że ludzie są chyba trochę słabiej, niż w Polsce wykształceni, ale tego, że nawet tacy ludzie mogą tutaj żyć (wy)godnie. Trzecia strona tego jest taka, że większość z nich (a konkretnie kobiety) w wieku dwudziestu paru lat ma gromadkę dzieci i z tego, jak się okazuje, też można wyżyć. Nic nie szkodzi, że jakby wychowanie tej gromady to jakaś abstrakcja...
Tak, czy siak z moich obserwacji wynika, że poziom życia tutaj jest całkiem przyzwoity i ludzie jakoś mniej jadu mają w sobie. Czasem tylko irytuje mnie to ich "How are you today?" po raz setny, kiedy nawet nie czekają na odpowiedź bo ich to w gruncie rzeczy mało obchodzi:] Ale i do tego mam nadzieję się przyzwyczaić:) No bo co zrobisz? No nic nie zrobisz:)

Dobranoc, idę spać, jutro oprócz tego, że budzik zadzwoni o 8, muszę o tej godzinie wstać!!! Aaaaaaaaa! Byle do piątku;)
T.

1 komentarz:

  1. Tak,tak - Teresa to mój idol i mistrz Yoda zarazem matematyczny:)Więc Teresko przy Tobie to każdy wymięka w rachunkach i procentach, to się nie dziw :P A jeszcze nawiążę do godziny wstawania z łóżka i budzika. Nasz mały budzik co dzień odzywa się o tej samej porze, czyli 5.30, więc jesli to Cię pocieszy - to pomyśl, że inni mają gorzej. Czasami łapiemy sie z Dominikiem na tym, ze w piatek wieczorem mówimy: ooo! jutro sobota, pośpimy sobie.. a tu ZONK.. Hania nie wie, co to weekend, święto, czy też nieprzespana noc rodziców.. 5.30 i nie ma że boli :P
    CAŁUJEMY :*

    OdpowiedzUsuń