sobota, 19 listopada 2011

Chleb powszedni

Jako, że jutro rano nie biegam (dzień ustawowo wolny od biegania;p) i nie muszę w związku z tym wstawać megawcześnie (8 rano;p wiem, że godzina 8 jako określenie wczesnej pory jest pojęciem względnym---> Hania Król, jako budzik uaktywnia się około 5.30 jak wynika z ostatnich doniesień z Kraju), to jest i czas na małego posta:)
Wczoraj rano w kuchni odnaleziona została trzecia denatka z mysiej rodziny - Wiatrak mnie zapewnił, że była malusieńka i szczupluteńka, i na pewno niegroźna. Mi za to od razu do głowy przyszły myśli inne - skoro wcześniejsze dwie były dorodniejsze i złapane dzień po dniu, to być może byli to rodzice tej ostatniej i polowali na jedzenie dla potomstwa? A skoro myszy w zoologicznym kosztują około dwa złote za sztukę, to znaczy, że za jednym razem na świat przychodzi ich "w pytę" (mówiąc slangiem Wiatraka). A idąc dalej tym tropem, tych stworzeń może być u nas sporo:/ Już trochę nie mam do tego siły:( Tęsknię za Rzeźnicką w takich momentach, za ciepłymi ścianami, za sypialnią, za łazienką... Może i tutaj uda się znaleźć coś przytulniejszego za jakiś czas, na razie są inne "prorytety", jak zbliżający się H O L I D A Y:] Bo do jego rozpoczęcia został dokładnie tydzień! Zanim Barcelona, to jeszcze odwiedziny Joanny i Bartka, na które też już nie możemy się doczekać - nastąpi to właśnie za tydzień, o tej porze pewnie będziemy powoli zbierać się spać, żeby w sobotę na maksa wykorzystać czas;) (Btw: właśnie w taki sposób za każdym razem odpędzam myśli złe - czekanie na coś miłego i naprawdę wyczekiwanego pozwala zapomnieć o trudach dni powszednich na tej obczyźnie, bądź co bądź)
Powoli zaczynają mi się wkręcać świąteczne hity - pamiętam tych kilka ostatnich świąt w Focusie, gdzie non stop wałkowane były te same songi i czasem jak słyszę jakiś, to na maksa mi się przypomina ta galeriowa przedświąteczna atmosfera:) Te tłumy przed kasami były czasem delikatnie irytujące - coby wszamać BigMaca przed kolacją Wigilijną - ale w sumie ten przedświąteczny czas był super miły. Ciekawe, jak w tym roku będzie wyglądała Wigilia na tej szkockiej ziemi - prawdopodobnie będę pracowała do 18, a 25 powinnam mieć wolne (już zapowiedziałam Wiatrakowi, że jak będę musiała pójść do hotelu do pracy, to się zwalniam... Bo tutaj mają nasrane z imprezami świątecznymi w lokalach różnych, a że mój główny Boss oprócz mojej restauracji ma jeszcze kilka innych interesów, m. in. hotel, to sobie tak przesuwają pracowników, jak im wygodnie) więc 24 będziemy mogli posiedzieć dłużej. To w ogóle będzie nasza pierwsza wspólna Wigilia - trochę nie mogę się pod tym względem jej doczekać:)
Zaraz wciągamy jakiś filmos - Wiatrak montuje już TV:) Film podobno fajny, na faktach więc może dam radę wciągnąć w całości.

Póki co dobrej nocy:*
T


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz