poniedziałek, 28 listopada 2011

Urlop rozpoczęty!:)

Od piątku, od godziny 19 przebywam na urlopie wypoczynkowym:) I strasznie mi z tym dobrze! Nieważne, że nie udało mi się jeszcze wyspać, że dziś obudziliśmy się przed 6 i że pogoda jest najgorsza od nie pamiętam kiedy! Wszystko to nieważne, bo mieliśmy fajowych gości przez ponad dobę, a już jutro jedziemy do Barcelony i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że pogoda będzie całkiem miła:] A teraz po kolei.
W piątek o godzinie 20 przyjechali do nas Joanna i Bartek. I strasznie fajnie, że przyjechali, bo dawno Ich nie widzieliśmy i naprawdę bardzo miło spędziliśmy czas, jaki mieliśmy do dyspozycji. Szkoda, że pogoda popsuła się w piątek na maksa i wczoraj odwołali z tego powodu rejs po Loch Ness, który miał być główną dla Nich atrakcją. Swoją drogą po raz pierwszy widziałam na jeziorze takie fale - zanim okazało się, że rejs odwołany, strasznie byliśmy podekscytowani tym, że woda jest taka niespokojna i że będzie na maksa fajnie na takich falach:] Nie było to zbyt mądre myślenie;) Ale Wiatrak zagadał z miła Panią (w związku ze zwrotem pieniędzy) i okazało się, że zamek Urquhart Castle, który miał być jedną z atrakcji rejsu jest tego dnia przyjazny dla portfela i jak ma się takie specjalne zaproszenie, to można wejść za free. I przemiła Pani wydrukowała nam te wejściówki i mogliśmy zwiedzić go zupełnie za darmo:) Było naprawdę przyjemnie i wietrznie zarazem:] Ale wrażenia ogólnie bardzo dobre!
Z przyjemnych rzeczy jeszcze, to dostaliśmy w prezencie od Bartusiów przepyszną nalewkę cytrynową z wanilią! Miód w gębie!! Dawno tak pysznej nalewki nie piłam i napaliłam się, żeby taką zrobić;) Szybko po sporządzeniu można spożywać, a wrażenia z konsumpcji nie do opisania:) Joanna obiecała przesłać przepis więc dziś dam jeszcze spokój, wiem, że wrócą późno do domu, ale jutro jak tylko będę miała internet, od razu napiszę do Niej i się przypomnę:) 
No i to tyle z wizyty Bartków, bo dziś o 7 rano już nas opuścili MegaBusem... W domu będą dopiero o 2 w nocy więc podróż długa i na pewno męcząca:/
My dziś też przygotowujemy się do naszej jutrzejszej podróży. Ja już nawet jestem spakowana:] Tak czekam na tą Barcelonę, a jeszcze jak przeczytałam, jaka tam jest pogoda teraz i jaką prognozują na najbliższe dni, to szczerze się ucieszyłam:) Oby tylko nie padało, bo tego deszczu mam już troszkę dość:] Za moment będziemy pakowali Wiatraka i będziemy gotowi do drogi - rano pobudka około 7 i w drogę! Tak więc być może do przyszłej niedzieli będzie tu cicho:] Po powrocie, o ile czas na to pozwoli, nadrobię zaległości:]

Tymczasem borem, lasem:
Bye bye!:)
T.

P.S. Tak na koniec malutka focia z naszymi Gośćmi - robiona przez Chińczyków, tudzież Japończyków - dajesz im aparat i oni dobrze wiedzą, co z nim zrobić;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz